Geoblog.pl    MiKGancarczyk    Podróże    Gdzie oczy poniosą ... ISLANDIA & WYSPY OWCZE '12    Obszar Krafla (IS) - Norðausturvegur, Aðalbraut (IS)
Zwiń mapę
2012
09
lip

Obszar Krafla (IS) - Norðausturvegur, Aðalbraut (IS)

 
Islandia
Islandia, Norðausturvegur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4137 km
 
Spaliśmy na terenie bardzo niebezpiecznym, w obszarze Krafla. Tutaj, w Leirhnjúkur, w bezpośrednim sąsiedztwie kraterów wulkanów Krafla i Víti, cienka skorupa ziemi ciągle podnosi się i opada o kilka centymetrów, odzwierciedlając tym ciągły przepływ magmy przez podziemne komory. Wulkanolodzy oceniają, że w każdej chwili może tu nastąpić wybuch. Jednak dzisiaj, podczas naszego snu to nie nastąpiło. Przeżyliśmy tą niezwykłą noc w tak niezwykłym miejscu, gdzie pod nami na głębokości zaledwie 3 do 8 kilometrów jest potężny zbiornik gorącej magmy. Ale czad! spać na magmie! Trochę żal, że nic się nie wydarzyło. Mógł wybuchnąć jakiś mały wulkanik, jakiś gejzerek – były by fajne zdjęcia i dreszczyk emocji. A ile później opowieści ... gdybyśmy oczywiście przeżyli ;)) poczulibyśmy się jak prawdziwi, zawodowi wulkanolodzy. Może nawet, jako pierwsi dokumentaliści erupcji, moglibyśmy się nieźle obłowić, sprzedając do gazet wspaniałe zdjęcia!

Budzimy się więc cali i zdrowi ale za to skostniali. Nasz pokładowy termometr pokazuje temperaturę 3°C. Brrr, ale zimno! Do tego mamy przemoczone ubrania po wczorajszym, wieczornym deszczu. W samochodzie wilgoć. Na szybach gruba warstwa pary, cieknąca strumyczkami spływających kropelek. W dachu mamy szybę i na niej wykropliła się para wodna tak, że teraz od czasu do czasu kapią krople niczym ze stalaktytów jakiejś jaskini. Wychodzimy z auta - sypialni. Na polu lekka mżawka, momentami przechodząca w drobne igiełki lodu. Wszak tu w około wszystko dymi, paruje pełno fumaroli i kociołków. Cała ta para natychmiast się skrapla i opada w postaci mżawki i szadzi prosto na nas. Wieje, oj jak wieje!! Wiatr jest bardzo mocny. Ubieramy na siebie wszystko co mamy a i tak jest nam zimno. Korzystając z chwilowej przerwy w opadach, telepiąc się, szykujemy śniadanie, porządkujemy samochód, układamy rzeczy szykując się do wyjazdu. W ogromnej toalecie, przystosowanej dla inwalidów, włączamy sobie grzanie. Sprytne urządzenie, mocy 3 tysięcy wat z wiatrakiem, nagrzewa nam pomieszczenie w kilka minut. Mamy się gdzie ogrzać i umyć w ciepłej wodzie. Tak, prądu elektrycznego i gorącej wody na Islandii nie brakuje. Jesteśmy tu zupełnie sami. W około tylko dymy pary wodnej i syk fumarola, z którego wydostaje się chlorowodór i dwutlenek siarki wraz z parą wodna, okraszając okolicę wonią zgniłych jaj. Niezłe (hehe) tło (zwłaszcza zapach) na konsumpcję śniadania!

Ruszamy w drogę. Pierwszym punktem dzisiejszego zwiedzania jest krater, pozostałość wulkanu Víti. Przyświeciło nam przez chmury słońce, pokazując w swym świetle kolorowy, szeroki na około 300 metrów i wypełniony wodą o niezwykłym, turkusowym kolorze widok. Z korony krateru wszystko to razem wygląda znakomicie; błękit wody, żółtość siarkowych skał, czarny pył i skała wulkaniczna – niezapomniany widok. Gdyby jeszcze nie było takiego mocnego wiatru i tak niskiej temperatury ...

Opuszczamy rejon Krafla. Przejeżdżamy obok elektrowni – wymiennikowni cieplnej. Krajobraz orurowanych terenów też ma coś w sobie. Widać instalacje, rury, kopuły wymiennikowni cieplnych niczym jakiejś bazy księżycowej, jak z filmów sciencefiction. W koło buchają kłęby pary wodnej, przez którą prześwieca słońce. Elektrownia geotermalna wykorzystuje energię termiczną skał. Za pomocą odwiertów w głąb ziemi wtłaczana jest chłodna woda. Tam ogrzana wydostaje się drugim odwiertem, usytuowanym obok. Po odebraniu ciepła w wymiennikowni, chłodna woda ponownie jest wtłaczana pod ziemię do złoża cieplnego. W ten sposób "wypompowana" energia cieplna wykorzystywana jest do ogrzewania i produkcji energii elektrycznej. Ten rodzaj wykorzystania energii jest uważany za ekologiczny i odnawialny. A czy wiecie, skąd się bierze ciepło wnętrza Ziemi? Temperatura, wraz z głębokością rośnie, osiągając około 5400°C w samym jądrze. Około 20% energii cieplnej wnętrza Ziemi pochodzi z kontrakcji grawitacyjnej w okresie formowania się naszej planety, pozostałe 80% pochodzi z rozpadu radioaktywnych izotopów potasu, uranu i toru, który zachodzi w płaszczu – czyli warstwie na głębokości około 2900km, leżącą pomiędzy jądrem a skorupą. Niewielki wkład w ciepło ma też tarcie wewnętrzne wywołane siłami pływowymi i zmianami w prędkości obrotowej Ziemi. Ta ciepłota, energia geotermalna wydostaje się na powierzchnię. Jednak rozkład wypływu tej energii nie jest jednolity. Najwięcej energii wypływa w miejscach, gdzie są duże skupiska magmy i wód geotermalnych, tak jak na Islandii.

Wzdłuż drogi płynie strumyk, mała rzeczka parująca i porośnięta miękkimi glonami na dnie. Zziębnięta Moniczka postanowiła ogrzać zmarzłe po nocy nogi. Ściągnęła buty i boso spaceruje po strumyku, napawając się ciepłem stworzonym przez wnętrze ziemi.

Dojeżdżamy do drogi nr 1, potem na wschód kilka kilometrów i znowu, terenową, kamienistą drogą F862 na północ. Chcemy dojechać do wodospadów Dettifoss i Selfoss od strony zachodniej. Od wschodniej strony jest asfaltowa droga, ale widok jest dużo gorszy. Od zachodu wodospad Detifoss prezentuje się najlepiej. Tak więc tłuczemy się po szutrze, kamieniach, dziurach i rozpadlinach jadąc wolno w kurzu. Jakież jest nasze zdziwienie i jednocześnie rozczarowanie, gdy na końcu drogi, tuż przed samymi wodospadami wjeżdżamy w znakomitą, dopiero co wybudowana asfaltową drogę, prowadzącą kilka kilometrów dalej na wschód od drogi nr 1. Nie wiedzieliśmy, że można tu w taki komfortowy sposób dojechać. No trudno, następnym razem będzie lepiej.

Jesteśmy w końcu nad wodospadami. Wooow, tylko tyle można powiedzieć. To niezwykły obraz. To coś niesamowitego. Chyba nie ma nic bardziej przerażającego, a jednocześnie pięknego na świecie. Wodospad Dettifoss jest ogromny i tworzy tak wielką ilość pyłu wodnego, że zasłania widok po horyzont. Pył jest wszędzie i wciska się w każdą cząstkę człowieka, mocząc ubranie do ostatniej nitki. Coś niezwykłego.

Dettifoss jest największym wodospadem w Europie biorąc pod uwagę ilość przepływającej wody. Jest potężny i robi wrażenie – człowiek czuje się jak okruszek, nikły wobec potęgi natury, wobec jej siły. Woda z rzeki Jökulsá á Fjöllum, której liczne źródła znajdują się na północnym brzegu lodowca Vatnajökull, spada w Dettifoss z wysokości 44 m do wspaniałego kanionu. Słychać nieustanny grzmot spadającej wody, szarej od wielkiej ilości piasku i żwiru. Tumany pyłu wodnego powodują, że oglądający wodospad ludzie są w ciągu kilku minut całkiem przemoczeni. Niektórzy nawet zrezygnowali z kapturów i kurtek. Są mokrzy jak by wyszli z wody basenu. Przerażająca siła! Kanion, do którego co sekundę spada 200 m³ wody, jest na początku wąski i ok. 120 m głęboki, dalej rozszerza się do 500 m. Jest to najdłuższy kanion Islandii – liczy w sumie około 25 km. W ciągu 6 tysięcy lat Jökulsá á Fjöllum wyrzeźbiła tutaj wspaniały krajobraz. Na pionowych brzegach bazaltowego kanionu można dokładnie obejrzeć skutki tysiącletniego działania wody. Ten wodospad MUSI się zobaczyć, tym bardziej, że położony jest w ślicznej scenerii bazaltowych ostrosłupów, skał i kamieni. Sama droga z parkingu jest już ciekawa a słysząc w oddali ryk wodospadu stwarza unikalne przeżycia estetyczne.

W odległości kilometra na południe znajduje się również piękny wodospad Selfoss, a dalej, trzy kilometry, można obejrzeć następny wodospad Hafragilsfoss. Jeszcze dalej znajduje się Vigabergsfoss, ale ten jest ... nieczynny, bowiem rzeka zmieniła swój bieg.

Cały teren rzeki Jökulsá á Fjöllum wraz z licznymi wodospadami jest dzisiaj Parkiem Narodowym. Rzeka ta, o typowo górskim charakterze, wiję się wśród olbrzymiego kanionu niosąc niezliczone ilości prawie czarnej wody, której zabarwienie pochodzi od popiołów wulkanicznych. W bliskiej odległości od siebie położonych jest na niej 5 wielkich wodospadów. Selfoss, Dettifoss, Hafragilsfoss, Rettarfoss, Vigabjargfoss. Krajobrazy, które się mija jadąc od wodospadów w kierunku północnym, wyglądają dokładnie tak, jak krajobrazy ze zdjęć zrobionych przez amerykańskich astronautów na Księżycu. Widok jest naprawdę zapierający dech w piersiach. Jedziemy więc na północ, po Parku, dalej naszą "ukochaną" drogą terenową.

Docieramy do Asbyrgi-Vesturdalur. Ruszamy na wycieczkę na północ w kierunku Raudholar Craters. Po drodze są takie widoki, tak ukształtowane i wykrystalizowane bazalty, że nie da się tego opisać słowami. Zobaczcie zdjęcia. Skały tworzą słupy jakby kamiennego lasu, kształty przypominające wyglądem Trolle, labirynty (Hljódaklettar), przejścia, całe budowle przypominające zamki, ruiny a już "szczęka opada" gdy dochodzimy do Kirkjan - bazaltowej jaskini. To naprawdę cud przyrody, pomnik ziemi, komnata z jakiegoś zamku. Niektórzy mówią (znamy takich), że chcieli by tutaj umrzeć, pozostać na wieki!

Podziwiając widoki, robiąc "miliony" zdjęć dochodzimy po skałach, schodach i kamieniach do celu wycieczki - Czerwonych Wzgórz - rzędu kraterów o ciekawej, czerwonej kolorystyce. Pył wulkaniczny przeplata się z utlenioną warstwą zewnętrzną koloru rudego. Tworzą się niezwykłe malowidła. Szkoda, że się rozpadało i brak dobrego oświetlenia słonecznego, bo zapewne wyglądało by to wszystko dużo lepiej. A i tak wrażenie pozostało jak najbardziej pozytywne. Niestety, pogoda tak fikuśna na Islandii, dała nam pstryczka w nos, zachowując dla siebie część skarbów - dając w ten sposób nam do zrozumienia, że nie można mieć wszystkiego na raz. Islandia mówi nam, byśmy tu znowu kiedyś przyjechali i dokończyli oglądanie tych dziwów. I pewnie tak zrobimy, bo teraz czas nagli a miejsc przedziwnych i cudnych jest tu niezliczona ilość.

Jedziemy na północ do Kanionu Ásbyrgi. Tutaj znajduje się 100-metrowej wysokości urwisko, które tworzy równą, szeroką na kilometr podkowę. Jak uważali Wikingowie, kanion ten został odciśnięty w ziemi podkową, ośmionogiego, mitycznego wierzchowca boga Odyna, Sleipnirra. Z tego powodu nazywano Ásbyrgi "Odciskiem stopy Odyna". Odyn, według nordyckich mitów, był współtwórcą świata. Wraz ze swoimi braćmi, Wilim i We wyrzeźbił świat z ciała pierwszego giganta lodowego – Ymira. Bracia zabili Ymira, zmęczeni rosnącą brutalnością jego i rzeszy olbrzymów, które spłodził. Następnie wrzucili jego ciało do pierwotnej otchłani i tak właśnie powstała ziemia. Z kości olbrzyma utworzyli góry, z czaszki - niebo, z mózgu - chmury, z krwi - morze, rzeki i jeziora, z zębów - głazy, a z mniejszych kosteczek - karły, które miały odtąd zamieszkiwać ukryte i niedostępne miejsca Ziemi. Słońce i inne ciała niebieskie trzej bogowie stworzyli z iskry zabranej z królestwa ognia - Muspelheimu. My jedziemy wewnątrz "podkowy". Trudno stąd, z dna dostrzec zarys kształtu. Zapewne, należało by wyjść na krawędź urwiska by rozpoznać wzór kopyta.

Smutni, gdyż znowu czujemy niedostatek zwiedzania, opuszczamy teren Parku Narodowego – obszar Holmatungur. Jedziemy do najbardziej na północ wysuniętego skrawka lądu Islandii. Tutaj w Hraunhafnartangi stoi latarnia morska. Stąd jest tylko 2.5 km do Koła Polarnego. Brzeg jest usiany drewnem, które przydryfowało z odległej Syberii. Można tu obserwować wiele ptaków. My jednak ani nie dojechaliśmy do samej latarni ani nawet nie zanocowaliśmy w pobliżu. Zimny wiatr i brak dogodnego miejsca na biwak spowodowały, że na 25 noc wycieczki pojechaliśmy bardziej na południe do Norðausturvegur, Aðalbraut gdzie nad jeziorkiem, po obfitym, ciepłym obiedzie oraz gorącej wieczornej kawie dla ogrzania zmarzniętych organizmów, szybko poszliśmy spać grzejąc silnikami wnętrza samochodów, gdyż temperatura znowu spadła do 3°C.

... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 1 komentarz1 184 zdjęcia184 0 plików multimedialnych0