Geoblog.pl    MiKGancarczyk    Podróże    Gdzie oczy poniosą ... ISLANDIA & WYSPY OWCZE '12    Húsavík (IS) - Jezioro Myvatn (IS)
Zwiń mapę
2012
07
lip

Húsavík (IS) - Jezioro Myvatn (IS)

 
Islandia
Islandia, Myvatn
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4048 km
 
Jesteśmy w Húsavíku. To duże, jak na tutejsze warunki miasto, bo liczy ok. 4500 mieszkańców. Jest to zarazem sławna stolica "bezkrwawych łowów" na wieloryby; w porcie znajduje się "Whale Watching Center" – muzeum poświęcone tylko tym ssakom oraz przystań z której wyruszają łodzie na obserwacje wielorybów. I my wypływamy na 4-godzinny rejs szkunerem Hildur, wybudowanym w 1974 roku. Prowadzi go kapitan Sigurbjorn Sorensson z rodzinnej firmy North Sailing. Oglądamy wszystko to, co pływa w wodach arktycznych i lata nad wodą tego rejonu - Whales, Puffins i inne zwierzaki. Niezłe widoki. Podpływamy do ptasiej wyspy. Tutaj setki, tysiące a może i miliony ptaków. Podobne to jest do roju pszczół przy ulu. Jak te ptaki się nie pozderzają? Tego nie potrafię zrozumieć. Zagęszczenie w powietrzu jest ogromne.

W pewnym momencie spotykamy delfiny. Płyną, wyskakują, ... przepiękny widok. Dalej wieloryby. Stoimy cichutko. Załoga przez lornetki "skanuje" wodę i gdy wypatrzy coś, nasza łódka robi zwrot i na pełnym silniku, na "cała na przód" szybko podpływa do wieloryba. Ten wypuszcza fontannę wody – tak kilka razy – później sie zanurza, a na sam koniec robi nura w głąb pokazując swój dorodny ogon. Na pokładzie słychać tylko stukot migawek aparatów fotograficznych. I tak do następnego "polowania", do następnego wieloryba.

Po bezkrwawym, udanym polowaniu kapitan wydaje rozkaz: "żagle stawiać, wszyscy do lin!". Do pomocy załodze zgłaszają się ochotnicy. Podnosimy białe żagle. Po 15 minutach nasz szkuner płynie bez silnika, na pełnych żaglach, w lekkim pochyleniu na prawą burtę. Wiatr wieje zdecydowanie i mocno.

Obsługa przynosi cynamonowe ciasteczka i czekoladę. Tak, jak w dawnych czasach na morzu, kapitan dysponował alkoholem, tak teraz też, nasz Pan Kapitan wyciągnął butlę znakomitego rumu i dolewa każdemu do gorącej czekolady. Wooow, jakie to dobre. Czy piliście kiedyś gorącą czekoladę z rumem, zagryzając ciasteczkiem, zwłaszcza po kilku godzinach pobytu na pokładzie wysmagani północnym wiatrem arktycznej krainy? Zapewniam Was, że smakuje jak boski napój! Pewnie, gdy w domu sobie zrobicie coś takiego, nie poczujecie tego nastroju, tej ciszy płynięcia na żaglowcu – na pewno, choć by nie wiem co, nie będzie tak smakowało jak TUTAJ i TERAZ.

Dobijamy do portu w Húsavíku. Dziękujemy kapitanowi i miłej załodze za wspaniałą przygodę. Wymęczeni i wyziębnięci na morzu stwierdzamy, że w miasteczku jest upał. Termometr w samochodzie pokazuje 21°C! Prawdziwe lato. Ludzie wyrozbierani na maxa. Po krótkim spacerze po porcie, drobnych zakupach spożywczych oraz małej przekąsce, dla odnowy biologicznej wskakujemy do miejskiego basenu. Grzejemy kości w jackuzi o temperaturze 41°C, pławimy się w basenie, opalamy buzie. Oto Islandia w lecie.

Koniec zabaw na morzu. Jedziemy drogą 87 do parku krajobrazowego, terenów przy jeziorze Myvatn. Ale zwiedzanie okolicy będzie dopiero jutro. Dzisiaj już jest późno i pora na odpoczynek. Obóz rozbijamy nad brzegiem Myvatn, z widokiem na Eldhraun, czyli tereny zakrzepłej rzeki lawy z lat 20-tych XVIII wieku, pustkowia tak pozbawionego życia, że pod koniec lat 60-tych NASA prowadziła tutaj treningi przed misją Apollo 11. Sen przychodzi szybko po dzisiejszych przeżyciach. Dobranoc wszystkim.

... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 1 komentarz1 184 zdjęcia184 0 plików multimedialnych0