Geoblog.pl    MiKGancarczyk    Podróże    Gdzie oczy poniosą ... ISLANDIA & WYSPY OWCZE '12    Park Narodowy Pingvellir (IS) - Vesturlandsvegur, przy drodze nr 1 (IS)
Zwiń mapę
2012
02
lip

Park Narodowy Pingvellir (IS) - Vesturlandsvegur, przy drodze nr 1 (IS)

 
Islandia
Islandia, Vesturlandsvegur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3499 km
 
Jesteśmy w Þingvellir. Z górnego parkingu rozciąga się widok na całą dolinę, jedynego miejsca na Islandii, uznanego prawem za "miejsce święte". Tutaj w 930 roku powstał Althing - najstarszy parlament nowożytnej Europy. Tu w 1000 roku uchwalono przyjęcie religii chrześcijańskiej. Tu przez stulecia odbywały się posiedzenia parlamentu. A wszystko znajduje się w przepięknym krajobrazowo Parku Narodowym.

Jedziemy na dolny parking i wyruszamy na pieszą wycieczkę po miejscach tak ważnych dla historii Islandii i Narodu Islandzkiego. Idziemy wzdłuż wąwozu Almanagja. To bazaltowe ściany po stronie zachodniej, sięgające prawie 45 metrów wysokości. Dochodzimy do miejsca oznaczonego flagą na wysokim maszcie - to tutaj, na wzgórku, urzędował przewodniczący parlamentu oraz "głosiciel prawa". Było to też miejsce posiedzeń jakby prezydium parlamentu, składającego się początkowo z 36 godich, pogańskich kapłanów, a jednocześnie przewodniczących gmin. Ze skały, podwyższenia, głosiciel prawa recytował z pamięci obowiązujące prawo. Miejsce to miało tak świetną akustykę tak, że głos rozchodził się bardzo daleko i tysiące zebranych na polach Thingvellir mogło wszystko wyraźnie słyszeć.

W pobliżu są także miejsca egzekucji skazanych przez sąd. Topiono czarownice, ścinano głowy ... Tutaj toczono też walki, mające rozstrzygać spory. Co roku na polach Thingvellir, przez dwa tygodnie, spotykali się wszyscy mieszkańcy Islandii. W przerwach obrad Althingu bawiono się, urządzano zawody, słuchano poezji, handlowano, zawierano małżeństwa. Był to rodzaj święta narodowego dla ponad 5000 Islandczyków.

W oddali widać (i słychać) malowniczy wodospad Öxarárfoss, którego wody przelewają się nad krawędzią rozpadliny wytworzonej przez rozsuwające się płyty tektoniczne.

Niektórzy twierdzą, że w tym miejscu spotyka się Europa i Ameryka, ale to tylko częściowa prawda, gdyż między tymi kontynentalnymi płytami znajduje się mniejsza mikropłyta tektoniczna w kształcie trójkąta, jest to oczywiście płyta islandzka. Stąd nie dziwi fakt, że niektórzy twierdzą, że Islandia to nie Europa i nie Ameryka – to świat sam w sobie ... można by rzec "subkontynent Islandia". Rzeka Öxará, która płynie przez pewien czas rozpadliną, w pobliżu zabudowań kaplicy Alþingu wylewa się na drugą stronę rozpadliny by zasilić potężne jezioro Þingvallavatn. Wszystko wokół to stara lawa.

Cała okolica wygląda wspaniale, gdzieniegdzie ten teren porastają drzewa, reszta jest zielona od traw i mchów.

Idziemy dalej. Dochodzimy do kościoła Valhallarvegur ze słynnym dzwonem, zwanym "Dzwonem Islandii", podarunkiem króla Norwegii Olafa z 1018 roku. W około chodzą kaczki i słychać rozliczne śpiewy ptaków – jakby anielska muzyka wydobywała sie spośród zielonych traw. Jednak ten błogi nastrój i podziwianie okolicy psuje nam uciążliwe kąsanie małych muszek. Wchodzą wszędzie i nie sposób się od nich odczepić. Okropne są te owady. Bez dobrego ubranka i siatki na moskity, trudno zachować powagę w tak historycznym miejscu.

Po ukulturalnieniu się w tak historycznym miejscu ruszamy na północ. Dojeżdżamy do wodospadu Glymur. Jest to najwyższy islandzki wodospad. Jednak pogoda nie pozwala nam na odbycie długiej, górskiej wycieczki. Zadawalamy sie jedynie samą obecnością w tym miejscu i ruszamy dalej. Odwiedzamy sklep Bonus w mieście Akranes. Zwiedzamy port, spacerujemy uliczkami miasteczka. Jedziemy dalej, na północ, do miasta Borgarnes. jest tutaj najdłuższy most na Islandii, jednak nie robi na nas wrażenia. Dlaczego? To po prostu kładka nad taflą wody, na ledwo wystających z wody, betonowych podporach.

Dojeżdżamy do geoterm Deildartunguhver. To jest coś. Buchająca para wodna, mini gejzerki, aż strach sie zbliżać. W oparach nie widzimy się nawzajem a powietrze jest tak przesiąknięte wilgocią, jak byśmy siedzieli w parowej saunie. Rewelacja.

Odwiedzamy miasteczko Reykholt. Pierwszym osadnikiem w Borganes był ojciec sławnego skalda Egilla Skallagrímssona (900 – 982), bohatera sagi Egills Saga Skallagrímssonar. W Borganes mieszkał też Snorri Sturluson, autor tej sagi. Wprawdzie nie znaleziono grobu ojca Egilla mimo poszukiwań archeologów, ale przypomina o nim park Skallagrímsgarður.

Przy wyjeździe z miasta na północ znajduje się farma Borg a Myrum należąca do Egilla. Od 1202 do 1206 r. mieszkał w niej właśnie Snorri Sturluson. Obok farmy jest kościółek z rzeźbą Sonatorrek dłuta Ásmunda Sveinssona. Sam Snorri (1179 – 1241), wielki poeta i polityk średniowiecza, większą część swego życia spędził w Reykholt. Będąc w Borganes warto odwiedzić to miejsce, ok. 40 km na wschód. Po drodze przejeżdża się obok farmy Svignaskard, która przez pewien czas była własnością Snorriego. W Reykholt odwiedziliśmy resztki podziemnego przejścia z domu do basenu kąpielowego, w którym Snorri przyjmował swoich gości. Basen jest jednym z najstarszych zabytków budownictwa Islandii, dzisiaj nieczynny. Turyści wrzucają do niego monety dla spełnienia swoich życzeń. Sławny rzeźbiarz norweski Gustaw Vigeland postawił przed szkołą w 1947 r. pomnik Snorriego.

I to tyle atrakcji na dzisiejszy dzień.

... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 1 komentarz1 184 zdjęcia184 0 plików multimedialnych0