Geoblog.pl    MiKGancarczyk    Podróże    Gdzie oczy poniosą ... ISLANDIA & WYSPY OWCZE '12    Dyrhólaey (IS) - Suðurlandsvegur (Skálavegur) przy jeziorze Holtsós (IS)
Zwiń mapę
2012
25
cze

Dyrhólaey (IS) - Suðurlandsvegur (Skálavegur) przy jeziorze Holtsós (IS)

 
Islandia
Islandia, Suðurlandsvegur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3106 km
 
Jest lekko po godzinie 9:00, więc najwyższy czas podjechać na półwysep Dyrhólaey. Półwysep ten uważany jest za najdalej wysunięty na południe. Na szacowanym na około 80 000 lat płaskowyżu stoi trzypiętrowa latarnia morska z 1927 roku (oczywiście, najbardziej południowa na Islandii). Zamieszkujący ją latarnik miał także początkowo utrzymywać tutaj pastwiska i stodoły, gdzie hodował owce. Z góry widać bodaj najpiękniejszy przylądek na świecie - wąska skała wrzyna się dość daleko w ocean, ale nie dość tego - tworzy dwa łuki skalne, pod którymi znajduje się morze. Bez problemu przez obydwie dziury przepłynie się łódką.

Można tu godzinami obserwować maskonury!! Z Dyrhólaey, przy dobrej pogodzie, można podziwiać majestat pobliskiego lodowca Mýrdalsjökull. Nazwa Dyrhólaey jest zlepkiem słów: drzwi, otwór i wyspa. Obszar półwyspu i pobliskich klifów jest rezerwatem przyrody, na terenie, którego gniazdują w okresie lęgowym tysiące ptaków. Za widocznym na horyzoncie charakterystycznym "trójzębem" znajduje się miejscowość Vik.

Podążamy dale jedynka na zachód. W tej okolicy, niedaleko Skógarfoss, w 1973 roku rozbił się samolot DC-3 (R4D) Douglas Dakota. Szukamy tego miejsca, ale droga w kierunku oceanu jest zamknięta. Nie dajemy za wygraną. Otwieramy sobie sami bramę i na czuja, dzięki wcześniej zebranym informacjom, jedziemy po plaży w niesamowitym kurzu, oczekując pojawienia się wraku. Po 2 kilometrach dojeżdżamy do tak charakterystycznego, opisanego w przewodnikach i na filmach przyrodniczych, miejsca. Cykamy kilka fotek, podziwiamy pustynny, czarny, niczym księżycowy krajobraz i ruszamy z powrotem.

Po drodze przejeżdżamy obok gniazda wydrzyka. Potężny ptak, jeden z największych na Islandii, dorównujący swą wielkością orłom. Zaniepokoił się naszą obecnością. Zaczął nas atakować w obronie swego legowiska. Atak był tak mocny, tak zaciekły, że w pewnym momencie jego nalot okazał się zgubnym dla mnie. Ptak po prostu powalił mnie na ziemię. Inaczej, ja sam widząc, że za sekundę mnie uderzy, cofając się upadłem. Uratowałem w ten sposób oczy, bo na pewno by mi je wydrapał. Piękne zwierzę, ale zabawa niebezpieczna. Trzeba uważać.

Odbijamy na drogę nr 211, do lodowca Solhéimajökull. Można podjechać po bitej drodze w bezpośrednie sąsiedztwo jęzora. Okazały, czarny – brudny od pyłu lodowiec nie jest może piękny, ale pokazuje dzieje geologiczne, czasy wybuchu wulkanów a zwłaszcza będącego obok, w masywie Eyjafjöll, słynnego z ostatnich czasów Eyjafjallajökull, który uraczył nas masą pyłu w 2010 roku.

Przekraczamy Fulilaekur – to "Rzeka Głupców". W około roznosi się zapach siarkowodoru - zgniłych jaj!! Wypływa spod Lodowca Solhéimajökull, nadal widocznego z drogi nr 1. Rzeka swój zapach zawdzięcza wulkanowi Katla, koło którego się rodzi.

Odwiedzamy muzeum Folkloru Skogar. Znajdują się tutaj międzyinnymi domki pokryte trawiastym dachem, stare pojazdy śnieżne i masa przedmiotów codziennego użytku z dawnych czasów.

Dojeżdżamy do Wodospad Skógafoss, jednego z większych w południowej Islandii. Według legendy za wysoką na sześćdziesiąt metrów ścianą wody ma się znajdować jaskinia, w której Þrasi Þórólfsson, jeden z pierwszych wikińskich osadników, ukrył wiele setek lat temu swój skarb. Prowadząca w górę wodospadu ścieżka to początek szlaku wiodącego między lodowcami Eyjafjallajökull i Mýrdalsjökull do Þórsmörk. Sam wodospad Skógafoss widać z samej drogi, więc nie sposób nie trafić. Jego dostępność dla zwiedzających jest wręcz doskonała - podchodzi się pod sam wodospad tak, że jesteśmy cali mokrzy od jego pyłu wodnego.

Po wyjściu na szczyt wodospadu, roztacza się widok na dolinę i rzekę. Można tez bardzo blisko podejść do krawędzi wodospadu by samemu zobaczyć jak woda z hukiem spada w dół. Rozbryzgujące kropelki wody tworzą tęczę, a woda, pochodząca wprost z topniejącego lodowca, jest tak czysta, że jeżeli ktoś jest spragniony, może napić się prosto z rzeki.

Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż w momencie odwiedzin wodospadu nagle wyszło słońce tworząc przepiękną, podwójną a czasami nawet potrójną tęczę. Stojąc w pyle wodnym, tęcza tworzyła zamykające się kręgi. Niestety, obserwacja tego zjawiska doprowadziła do całkowitego przemoczenia ubrania i sprzętu fotograficznego. Mamy teraz wyobrażenie o mocy przyrody. Wydawało by się, że u góry płynie ogromna rzeka, by stworzyć taki potężny wodospad. Ale nic z tych rzeczy; rzeka tworząca Skógafoss to niepozorna, troszkę większa od strumyka, górska rzeczka.

No i znowu kończy się dzień. Mimo, że trwa na okrągło, no może z przerwą zachodu słońca na 3 godzinki, to wciąż nam jest go mało. A przed nami tyle atrakcji. Niestety organizm domaga się odpoczynku w postaci spania. Tak więc znajdujemy polankę przy w pobliżu jeziora Holtsós, w bezpośrednim sąsiedztwie jakiegoś wodospadu, których jest tutaj na Islandii niezliczona ilość. Jego łagodny szum pozwala nam szybko zasnąć.

... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 1 komentarz1 184 zdjęcia184 0 plików multimedialnych0