Geoblog.pl    MiKGancarczyk    Podróże    Gdzie oczy poniosą ... ISLANDIA & WYSPY OWCZE '12    Obok gospodarstwa Núpsstaður (IS) - Dyrhólaey (IS)
Zwiń mapę
2012
24
cze

Obok gospodarstwa Núpsstaður (IS) - Dyrhólaey (IS)

 
Islandia
Islandia, Dyrhólaey
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3068 km
 
I znowu budzimy się przy pięknej, słonecznej pogodzie. Śniadanko, i codzienna, poranna krzątanina. Basia i Maciek idą na spacer do gospodarstwa Núpsstaður, zrobić zdjęcie kościółkowi. Udało się, dotarli bez problemów. A my w tym czasie odrabiamy zaległości na stronie www i w zdjęciach.

Jedziemy dalej drogą numer 1, od czasu do czasu zbaczając na chwilkę, by zobaczyć coś interesującego, co wyczytamy z przewodnika. Dojeżdżamy do Vik, malutkiego miasteczka. Tankujemy paliwo na stacji samoobsługowej. Na promie, od SmyrilLine otrzymaliśmy w prezencie rabatowe karty, obniżające ceny na stacjach Shell (6 ISK na litrze) i Orkan (5 ISK/l). No i się zaczęła przygoda z techniką. By to wszystko zadziałało, żeby się obniżyła cena na dystrybutorze, należy w odpowiedniej kolejności i szybkości wkładać kartę rabatową, kartę kredytową, wpisać pin, w odpowiednim czasie wyciągnąć pistolet, znowu wkładać karty ... Na wyświetlaczu pojawiają się napisy, co należy robić itd, ale cóż z tego, jak te instrukcje są po islandzku i za nic nie potrafimy zmusić urządzenia, by podpowiadał np po angielsku. Ale w końcu, po kilku próbach, domysłach, zawierzając naszej inteligencji, udało się napełnić baki. Uff ...

Jeździmy po miasteczku szukając dostępu do internetu. Wszystkie WiFi są zabezpieczone. Nie da się wysłać danych z naszej podróży na serwer. Tak więc nie martwcie się o nas, mamy się dobrze i rzadziej będziecie mieć o nas info, za to większymi partiami.

Jedziemy na cypelek do obserwacji Reynisdrangar - czarnych skał. Droga terenowa w górę. Znak drogowy z samochodzikiem terenowym i podpis 4x4 a obok przekreślony na czerwono samochód osobowy. Hmmm, nie zastanawiamy się tylko jedziemy. Najpierw droga całkiem znośna, nawet dziwimy się, dlaczego nie można jechać "osobówką". Jednak po chwili droga stała się koszmarna. Nie dość, że jedziemy pod górę, z nachyleniem takim, że przez przednią szybę widzimy niebo, to jeszcze koleiny, kamienie i sypki żwir. Nawet nie ma jak zawrócić na tej wąskiej drodze. No tośmy się wpakowali w niezłą przygodę. Strach, proszę państwa, strach!!! W życiu nie przeżywaliśmy takich chwil. A droga wije się coraz wyżej i wyżej i końca nie widać. Nawet zatrzymać się nie da, bo nie wiadomo jak później ruszyć.

W końcu nasze dzielne samochody wyjechały. Masakra. Ale warto tu było przyjechać, pomimo nerwów o nasze życie, bo w około piękna panorama na okolicę. Zjazd z góry to był już pikuś. Włączyłem reduktor, więc nawet hamulców zbytnio nie trzeba było używać. Szkoda tylko, że nie pomyślałem wcześniej, by przy wyjeździe go załączyć, ale wszystko na początku wyglądało tak ... niepozornie. No cóż, wycieczki kształcą. Następnym razem będzie lepiej.

Jedziemy na czarną plażę Reynisdrangar, zaliczaną do pierwszej 10-tki najlepszych na świecie plaż. Jest to jedyna w tym rankingu nienależąca do plaż w tropikach. Chodzimy po czarnym piasku podziwiając sterczące z morza poszarpane skały o dziwnych, pobudzających wyobraźnię kształtach. Skały i jaskinie są z bazaltu wykrystalizowanego w postaci ostrosłupów. Można na nich siadać, wspinać się niczym po schodach, lub stawać i udawać posągi. Fale wyrzucają setki kamyczków, które zsuwając się po brzegu wydają przeraźliwy szum. Nad nami krąży setki mew i innych morskich ptaków, które urządziły sobie w skałach gniazda. Bardzo malowniczy widok. To też warto zobaczyć.

Obok Vik znajduje się półwysep Dyrhólaey. To niewielki, wysoki na 110 metrów, płaski, skalisty półwysep z charakterystycznym cyplem, uważanym również przez niektóre źródła za najbardziej wysunięty na południe kraniec Islandii. Niestety, jest już późno. Wjazd otwarty jest od godziny 9 rano. Rozbijamy więc biwak na nocleg opodal krzaczka, przy skałach. Wywieszamy flagę Islandii, niczym statek zawijający do obcego portu, oraz szalik z napisem Polska. Niech wszyscy wiedzą, kto tutaj mieszka. Cały nasz obóz, dzięki BiM-owemu (Basia i Maciek) namiotowi – przystawce, dwóm samochodom i nas, czwórce nieustraszonych podróżników, wygląda znakomicie. Budzimy zaufanie, bo przyłączają się do nas kamperem jacyś turyści – po rejestracji wyglądają na Niemców. Gotujemy, jemy, pijemy ... i idziemy spać. Jutro nowa porcja wrażeń. Dobranoc.

... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 1 komentarz1 184 zdjęcia184 0 plików multimedialnych0