Bardzo krótko dzisiaj spaliśmy. Za krótko! Prom dopływa planowo, według czasu pokładowego, o 8:30 (w Polsce to 9:30). Ale kabiny trzeba opuścić na 2 godziny przed planowanym dobiciem do portu, czyli o 6:30. By się spakować, coś zjeść, umyć się – trzeba wstać o 5:30. A do tego, aktualna godzina czasu lokalnego (Islandia) to 2 godziny różnicy do Polski – czyli budzik mamy ustawiony na 4:30. Trochę skomplikowane z tą różnorodnością czasów – ale daliśmy radę. Jesteśmy w końcu na Islandii, stoimy tu, wdychamy powietrze, czujemy powiew wiatru. Przybyliśmy!! Przepłynęliśmy z Wysp Owczych 540km, czyli 291nm (nautical miles).
Jedziemy z portu Seydisfjördur na południe, licząc na lepszą pogodę, niż w kierunku północnym. Na Islandii jest jedna, główna droga, zwana "ring" o numerze 1. Wyspę można więc zwiedzać, jadąc w lewo (z portu na północ), lub tak jak my zaczęliśmy – w prawo. I rzeczywiście, jak na ten moment pogoda jest rewelacyjna. Niebieskie niebo z białymi chmurkami, a temperatura powyżej 10°C. Rewelacja! W miasteczku Egilsstaðir, ulica Miðvangur, znajdujemy sklep sieci Bonus – ceny jak w "Biedronce" x2 lub 3. Tu robimy zaopatrzenie gdyż przepisy celne na Islandię pozwalają wwieźć tylko 3kg żywności na osobę i 1l alkoholu. Przy tutejszych cenach to tragedia. Ale dzięki sieci sklepów z logiem różowej świnki z głodu nie umrzemy.
Szukamy internetu – po prawie godzinie jeżdżenia po miasteczku wreszcie się udało. Mogliśmy wysłać informacje o nas na serwer WWW. Zapraszamy – bądźcie z nami.
No to zwiedzamy. Jedziemy wzdłuż rynnowego jeziora Lagarfljót (Lögurinn). Ma powierzchnię 53 km² i maksymalnie 112m głębokości. Rozciąga się na długości 25 km ale za to w najszerszym miejscu ma tylko ok. 2,5 km. Do jeziora wpływa rzeka Lagarfljót. Na południe od jeziora znajduje się największy kompleks leśny Islandii – Hallormsstaðursskogar. Podobnie, jak w szkockim Loch Ness, i w tym jeziorze mieszka potwór Lagorfljót, którego widywano pod postacią węża, smoka, foki lub konia.
Co do tego lasu – hmmm, jest taki kawał: Co należy zrobić gdy się człowiek zgubi w lesie na Islandii? Prawidłowa odpowiedź - wstać. Śmieszne, co?
No tak naprawdę to nie ma się z czego śmiać. Na Islandii jest mało drzew. Już dawno zostały wszystkie wycięte i spalone, zmienione na domy, przetworzone itp. Właśnie tu, nad Jeziorem Lögurinn jest największy las na Islandii - Hallormsstadarskógur. To, jak na warunki tej wyspy, prawdziwa dżungla. Rośnie tu między innymi najstarsze drzewo Guttormslundur, posadzone w 1938 roku, które jest pomnikiem przyrody, czczonym jak "święte jabłka". Las zajmuje około 740km kwadratowych. W oparciu o wytrzymałe rośliny z Alaski i Syberii opracowano specjalny program rządowy ponownego zalesiania wyspy. W arboretum rosną drzewa 54 gatunków, w tym 31 iglastych i 23 szerokolistnych. Jest nadzieja, że za kilkanaście, kilkadziesiąt lat Islandia będzie pokryta lasem, by "kraj był porośnięty drzewami od gór aż po morze", jak za czasów pierwszych Wikingów.
Dojeżdżamy do parkingu przy szlaku turystycznym prowadzącym do wodospadów Litlanesfoss i Hengifoss. Wreszcie się trochę poruszamy. Zakładamy górskie buty i w drogę, pod górę. Podziwiamy z góry jezioro. Po drodze, przy wodospadzie Litlanesfoss widzimy bazaltowe kolumny, wskazujące, którędy przebiegały fale stygnącej lawy. Około 1000m dalej znajduje się trzeci, co do wysokości, wodospad na Islandii. To Hengifoss liczący 118m. Położony jest na wypływającej z jeziora Hengifossarvatn rzece Hengifossa. Wspaniały widok. Cienka struga wodospadu w świetle zachodzącego słońca, przepięknie prezentuje się na tle bazaltowej ściany przetykanej cienkimi czerwonymi nitkami gliny.
Po 4 godzinach kończymy wycieczkę. Na nocleg podjeżdżamy do lasu Hallormsstadarskógur. Na leśnym parkingu mamy do dyspozycji leśną łazienkę z bieżącą wodą, leśną toaletę – wszystko czyściutkie i pachnące. Jak Oni to robią, że w tych toaletach nie czuć typowego dla takich miejsc smrodku?
Noc bardzo leniwie nadchodzi. Do 11 wieczorem siedzimy na polu, wśród drzew. Jest ciepło i bezwietrznie. Nadal świeci słońce. Cieszymy się z towarzystwa Basi i Maćka. Jest nam raźniej i weselej. Plotkujemy, gawędzimy, ... ale w końcu nadmiar świeżego, wyspowego powietrza, natlenionego wspaniałym drzewostanem Hallormsstadarskógur, zaczyna robić swoje. Jutro też jest dzień i zapewne nie mniej atrakcyjny od dzisiejszego. W świetle słonecznych promieni kładziemy się spać do naszych sypialni z oknami wychodzą tym razem na soczystą zieleń islandzkiego lasu.
... na więcej zdjęć zapraszamy do galerii na www.mikgancarczyk.pl ...